Jakie to jest dziwne, ze ludzie, ktorzy przez dlugi czas sie przyjaznili, nieraz w zyciu juz sie nie spotkaja... Czasem jest tak, ze widza sie raz na jakis czas, lecz wtedy sa juz dla siebie obcy .. o tym jest moja dzisiejsza notka.
Wezmy na przyklad taka Agate. Poznalam ja w 6 klasie podstawowki. Mieszkala kolo mnie, bylysmy dobrymi kumpelkami przez jakies 2 lata. Pozniej sie wyprowadzila do najgorszej dzielnicy w miescie, i wsiakla. Przestala nas odwiedzac itp. Mamy babcie w tej samej wsi, i wczesniej czesto tak bylo, ze rano widzialysmy sie u nas na podworku, a po poludniu u naszych babc :) Jednak w wakacje rok temu widzialam ja zaledwie kilka razy. Juz wtedy kontakt sie urwal. Nasze ostatnie spotkanie bylo na wiejskiej zabawie w sierpniu ubieglego roku. I dzisiaj widzialam ja pierwszy raz od tamej pory (na "naszej" wsi), i stwierdzam, ze nie mialam z nia zbyt wiele wspolnych tematow ... Troche porozmawialysmy o naszych wspolnych znajomych, i to w sumie byly jedyne tematy, ktore nas laczyly, troche to smutne ... ehh
Zanim dzisiaj spotkalam sie z Agata, widzialam sie tez z pewna Ewa, ktora poznalam na tamtej zabawie. Dzisiaj widzialam sie z nia dopiero 4 raz w zyciu. Oczywiscie na "mojej" wsi :)
I wreszcie ostatni przyklad "wielkich spotkan po dlugim czasie" to kolezanka, z ktora rowniez poznalam sie na wiejskiej zabawie. Swietnie sie na niej bawilysmy z naszymi kolegami :) Monika mieszka w moim miescie, nawet dosc blisko mnie, ale jakos zawsze tak wychodzi, ze nie mozemy sie nigdy natknac na siebie na ulicy :)
I to by bylo na tyle w moich rozwazaniach na temat odgrzewania znajomosci :) Przepraszam za dluga notke, nastepna nie bedzie juz taka dluga :) papa !