Obciach w MacDonaldzie :)
Oczywiscie wrocila do Koszalkowa Ania i musial byc obciach, a jakze ? :-)
Poszlysmy do MacDonalda, gdzie kupilysmy duuuuze lody z polewa. Gdy je wszamalysmy, okazalo siem, ze mamy jeszcze ochote na shake, no wiec zostal przez nas zakupiony. Wzielysmy dwie rurki, i zaczelo sie siorbanie ... taaa, to bylo masakryczne. Siorbanie tak glosne, ze az caly MacDonald sie trzasl :) Ludzie sie z nas smiali, ale co tam. Po raz kolejny udowodnilysmy, ze dzien bez obciachu jest dniem straconym :))
Przynajmniej jak Ania wrocila, poprawil mi sie humor, powrocily nadzieje zwiazane z pewna osoba, ale, jak wiadomo - nadzieja matka glupich :)
Dodaj komentarz